Znami dotrę na ostatni egzamin

Muszę jeszcze 

Posprzątać stare sprawy 

I nauczyć sie nowych

Być może zdążę 

Zamieść szkło porozbijanych złudzeń 

Ułożyć z niego mozaikę

Ktorej wzoru najmniej się spodziewałam

I potem w nowej nauce

Stać się pod dotykiem jego dłoni 

Kostką lodu ktora tak samo topnieje

Jak zastyga w strachu 

Wiedząc przecież że 

To nigdy więcej się nie zdarzy

Nie ma powtórnych terminów 

 

Do tego czasu chcę 

Zawiesić na uchu robaczywe czereśnie

Prosto z sadu

Odkryć w nich cud słodyczy której 

Nie da mi żaden doskonały owoc

Owinięty zapachem plastiku

W tym ogrodzie chcę jeszcze

Zamknąć kielichy powoju po deszczu

Zatrzasnąć w nich brzęczące trzmiele

Powtórzyć tę jedyną melodie dziecinstwa

 

Jeszcze będę miała okazję 

Poranić stopy w szaleństwie tańca

Bo nigdy nie przestanę i nigdy się 

Nie zatrzymam 

Wiem że tę sztukę 

Będą rozliczać najmocniej

 

Zdążę poczuć zapach wiersza

Zaciągnąć się dymem iluzji

Oddychać nią aż do 

Najgłębszego kąta płuc i wiedzieć 

Że to właśnie jest cud

O ktory wszystkim nam chodzi

 

Ta chwila i reszta skladana w całość

Błyski czułości pocałunków w czoło 

Ciepło skapujące w ciszę na wargi

Jak wosk rozlewanej na 

Mojej skórze świecy 

Żadnego tykania tylko refleks 

Słońca na zegarku 

Ten jeden jedyny raz

Nie boję się spóźnić

Wszyscy zdążymy i wszyscy zdamy

Tę treść ktorej nikt później nie przeczyta

Muszę napisać właśnie teraz


Reposted from hormeza